Początek wyprawy - Kazbegi
Wędrówkę do Juty rozpoczęliśmy w Kazbegi. Z samego rana po śniadaniu opuściliśmy kwaterę z całym naszym ekwipunkiem i udaliśmy się w kierunku wioski, licząc na złapanie stopa po drodze. Po kilkunastu minutach dotarliśmy do Gruzińskiej Drogi Wojennej skąd dzieliło nas jeszcze 5 km od doliny Sno.
Niestety jak się okazało dwóch facetów z dużymi plecakami działa jak znak ostrzegawczy "uwaga turyści". Jeszcze rok temu nie miałem tutaj większego problemu ze złapaniem stopa, gdy podróżowałem z małym plecakiem. Jednak teraz byliśmy zmuszeni iść piechotą aż do samej Juty, która oddalona jest o 20 km od Kazbegi.
Transport do Juty
Istnieje także kilka innych sposobów dostania się do Juty:
- Wynajęcie taksówki - cena około 150 GEL za osobę za podróż w dwie strony.
- Wypożyczenie roweru koło parkingu w Kazbegi (jednak podjazd do wioski może być dość męczący).
- Od 2017 polska firma Mountain Freaks rozszerzyła swoją ofertę o wycieczkę do Juty wraz z przewodnikiem w cenie 35 GEL/os. Bus odjeżdża codziennie o 9:00 spod siedziby biura w Kazbegi.
Dolina Sno
Po pokonaniu 5 kilometrów poboczem asfaltowej drogi, dotarliśmy w końcu do zakrętu przy wiosce Achkhoti. Od tego miejsca trasa robi się coraz spokojniejsza. Oddalamy się od głównej drogi i wchodzimy w głąb doliny Sno.
Jest to jedno z moich ulubionych miejsc w okolicy Kazbegi. Dookoła rozpościera się bardzo ładny krajobraz, który dopełnia szum rzeki oraz widok na wysokie góry Kaukazu. Idziemy aż do wioski Sno cały czas asfaltową drogą, jednak bardzo rzadko cokolwiek tędy przejeżdża. Droga prowadzi tylko do Juty i tam się kończy.
Wioska Sno
Kolejnym punktem na naszej trasie była malutka wioska Sno, oddalona o 3 km od Achkhoti. Z atrakcji turystycznych znajduje się tam jedynie wieża obronna. Jeżeli dobrze poszukać, można znaleźć również mały sklepik. Tutaj kończy się asfaltowa droga i zaczyna się 12-kilometrowa szutrowa trasa.
Okoliczne wioski
Droga prowadzi przez dwie małe wioski Akhaltsikhe oraz Karkucha, gdzie mamy szansę zobaczyć typowe wiejskie życie. Turyści wędrujący tutaj piechotą nie są częstym widokiem, więc na pewno można liczyć na uwagę dzieci bawiących się w pobliżu.
Po minięciu wioski Karkucha czeka nas już tylko wędrówka przez dziką dolinę. Ten fragment trasy nie jest ciężki, jako że praktycznie cały czas idziemy po plaskim terenie.
Długi fragment
Na ostatnim odcinku niestety musimy już trochę podejść. Do tej pory poruszaliśmy się głównie na poziomie około 1700 m n.p.m., natomiast Juta znajduje się na 2150 m n.p.m. Zatem do pokonania jest przewyższenie wynoszące około 450 m.
Trasa dalej prowadzi drogą dla samochodów, więc czasem będą nas mijały auta wzbijające w powietrze tumany pyłu. Niestety ludzie nie byli zbyt chętni podrzucić nas na górę. Czasem, dlatego że dowozili rzeczy do wioski i samochód był zawalony po brzegi, czasem nie było miejsc, a czasem po prostu nie zatrzymywali się.
Od momentu, gdzie droga zaczyna piąć się ku górze nie ma już strumieni, więc na ten odcinek trzeba przygotować sobie wodę wcześniej. Dodatkowo słońce potrafi dać w kość z powodu braku zacienionych miejsc, dlatego warto mieć dobry krem przeciwsłoneczny oraz czapkę z daszkiem.
W końcu po kilku godzinach od wyruszenia z Achkhoti dotarliśmy do naszego celu.
Juta (Dżuta)
Juta jest to mała wioska, położona na wysokości 2150 m n.p.m. W zimie jest ona odcięta od świata, więc większość mieszkańców przenosi się w niższe rejony. Co ciekawe, podobno zamieszkuje ją tylko jedna rodzina Arabuli.
Na miejscu znajdziemy restaurację oraz nowo powstały hotel z basenem, który niezbyt pasuje do klimatu wokół.
Nocleg
Na wzgórzu nad wioską ujrzeliśmy wyrastający budynek pola namiotowego Zeta Camping. Aby się tam dostać musieliśmy przejść przez wioskę wąską i stromą drużką. Na górze jednak ukazał się piękny widok na czubki masywu Chaukchi (3842 m n.p.m.). Oddalając się nieco od pola namiotowego postanowiliśmy rozbić nasze namioty, jako że w pobliżu był dobry dostęp do wody.
Trekking w kierunku jeziorek
Następnego dnia zrobiliśmy sobie mały spacer szlakiem prowadzącym w kierunku przełęczy Chaukchi. Postanowiliśmy jednak zawrócić aby wybrać się do doliny Truso. Kontynuując tym szlakiem można dojść do wioski Roshka. Niestety powrót stamtąd może nie być łatwy, jako że nie jeżdżą tam regularnie żadne busy.
Po więcej informacji dotyczących szlaków w okolicy zapraszam na stronę: caucasus-trekking.com.Powrót
Wrócić musieliśmy niestety tą samą drogą, jednak tym razem trochę bardziej nam się poszczęściło. Kilka kilometrów podrzucili nas wojskowi, którzy akurat tędy przejeżdżali i byli na tyle mili, że sami zaoferowali podwiezienie.
Idąc dalej w kierunku Gruzińskiej Drogi Wojennej mieliśmy ładny widok na przebijający się przez chmury szczyt góry Kazbek.
Uwaga krowa!
Po dotarciu do głównej drogi znowu udało nam się złapać stopa. Zastanawialiśmy się skąd tyle szczęścia tym razem. Szybko jednak zagadka się wyjaśniła - nasz kierowca był po niezłej dawce czaczy (gruzińska wódka).
Raz wjechał prawie do rowu, a drugim razem prawie uderzył w krowę idącą jezdnią. Na szczęście jakoś udało nam się w całości dojechać do Kazbegi, w końcu było to tylko kilka kilometrów, ale za to dość szalonych.